"Podarunek"

W skrócie - streszczenie opowiadania
Izabela i Daniel są dobranym małżeństwem. Kochają się i zrobiliby dla siebie wszystko - czy na pewno wszystko? Los pewnego dnia zsyła im Podarunek. Wątpliwości zaczynają w ich życiu grać pierwsze skrzypce. 
Lekka obyczajowa historia; napisana z lekkim przymrużeniem oka; motyw zachowania jak z filmu - zamierzony zabieg.






Zawiał wiatr. Izabela z rozwianymi włosami o barwie słońca i miodu i z uśmiechem na ustach jak różowa wstążka, zeskoczyła z ostatniego stopnia ze schodów Centrum Handlowego i po zmierzała biegiem na autobus. Poprzedniego dnia całe jej dotychczasowe życie się odmieniło i wrócenie do starego było niewykonalne. Tamto życie było już jak stara, wytarta apaszka, którą się wyrzuciło do śmieciarki i, która odjechała... No, czy czymś podobnym, jednak Izabela nie potrafiła precyzyjnie tego opisać, w końcu nie była poetą, a skończyła tylko handlówkę.
Wszystko stało się piątkowego popołudnia w czasie przerwy. W toalecie dla personelu uchwyciła sens, że jest w ciąży. Z rozmachem wyszła z niej i nie wiedziała co począć. Nie miała pojęcia, czy się cieszyć, czy nie. Wprawdzie za kilkanaście minut znała już swoje uczucia. Z czułością dotykała dłońmi swojego leciutko, jeszcze nie zauważalnie zaokrąglonego brzuszka, wiedziała, że jest tam maleńka istota ludzka, która powstała z jej miłości i Daniela. Zdążyła już tą kruszynkę pokochać. Nie ulega wątpliwości, że po wizycie u pani ginekolog, natychmiast "pochwaliła się" tą nowiną swojej przyjaciółce po fachu, Lenie. Jak w życiu bywa, zazwyczaj, gdy się świat wali, to od razu cały, aczkolwiek nie tym razem. Od Leny dostała wszystko, czego można oczekiwać od przyjaciela.

Izka jako przyszła mama, zamiast pojechać prosto z pracy do mieszkania w centrum, gdzie mieszkali, wyznaczyła sobie zupełnie inny kierunek. A mianowicie: salon piękności. Już cały wieczór zaplanowała sobie w swojej głowie. Powie mu. 
Koniec końców, nie miała, przecież powodu tego ukrywać, czego miałaby się bać?
Czyżby był nie gotowy? Niepewność i wątpliwości zrodziły się jej w myślach dopiero, gdy wygodnie już siedziała na fotelu makijażystki. Miała się tam odprężyć! Nacieszyć się jeszcze tym czasem "wolności"! A ona jak na przekór - spięa się tam jeszcze bardziej. Babskie przyjemności minęły w szybkim tempie. Musiała już zacząć działać, żeby zdążyć przed przyjazdem Daniela. Przed samym mieszkaniem skoczyła jeszcze do supermarketu po czerwone wino i po sos do spaghetti.
Po wdrapaniu się po schodach na 4 piętro, po znalezieniu kluczy w torebce i po przekręceniu klucza, znalazła się wreszcie w mieszkaniu, po czym wmaszerowała do przestrzennej kuchni, którą kiedyś ściana dzieliła od jadalni i salonu, ale od razu po przeprowadzce, wprowadzili tutaj gruntowne zmiany. Na srebrnym blacie przy, którym, stojąc, miała widok na mury salonu i jadalni, postawiła wszystkie potrzebne składniki. W chwili wolnej pobiegła do sypialni przebrać się w coś okazyjnego. Stanęło na zmysłowej czerwonej sukience z baskinką. 
W tym czasie, gdy sos do spaghetti i makaron pichciły się pod pokrywkami, Izabela zrobiła szybkie skrupulatne porządki na kanapie, na stoliku i pod, nim. Później, ustroiła stół, ubierając go w złote serwetki  i sztućce, talerze i kieliszki przy dwóch miejscach siedzących; kwiatami oraz świecami, które zapaliła dopiero na końcu. Finiszując, zasłoniła zasłony do malinowego pomieszczenia, przyciemniła światło i włączyła nastrojową muzykę. 
Teraz zostało tylko czekać. Zjawił się punktualnie, o tej porze co zawsze. Izabela słysząc przekręcający w zamku klucz, machinalnie podeszła do lustra w przedpokoju i poprawiła jasne włosy i sukienkę. 
-Hej, Cukierku. Co tak ładnie pach... O, jak ładnie wyglądasz. - Wykrztusił ostatnie słowa, ściągnął kurtkę i powiesił ją na stojaku.
-Zrobiłam spaghetti i kupiłam wino. Umyj ręce. Zaraz siadamy do kolacji. - Odparła z uśmiechem, podpierając ścianę. Daniel bez słowa sprzeciwu po zmierzał do łazienki. Po chwili już siedział ze rozochoconą miną na krześle przy stole z zapalonymi świecami.
-Co, to za okazja? - Wyszczerzył się, opierając z siłą na oparcie krzesła. Miał bystre zielone oczy i szalony uśmiech z dołeczkami w obu policzkach. Barwa jego włosów przypominała cynamon lub kakao. Izabela kochała to inteligentne i badawcze spojrzenie.
-A, co, musi być okazja? - Odparła niemądrze. I poniekąd skłamała. Przecież była okazja.
-Jasne, że nie. - Przyciągnął Izabelę do siebie i objął ją wokół bioder. - Okazja jest zbędna. - Uśmiechnął się wariacko. Za moment wstał z miejsca, w dalszym ciągu ją obejmując i złożył na jej ustach soczystego, pełnego uczucia całusa.
-Pozwól, że ja nałożę. - Zaczął. - Chociaż tyle zrobię, żeby się odwdzięczyć. Ty, sobie usiądź.

Izabela zrobiła jak jej polecił. Usiadła i z rozbawionym wyrazem twarzy przyglądała mu się na murach kuchni. Zasadniczo, to on gotował. Ona potrafiła tylko przyrządzić jajecznicę, naleśniki i owe spaghetti. Chyba nie ma bez cenniejszego widoku jak facet krzątający się w kuchni - Pomyślała, a wtem Daniel nałożył jej na talerz porcję makaronu i sosu z klopsikami.
-Bon appétit! - Odezwał się głosem francuskiego mistrza kuchni i nałożył sobie, po czym usadowił się na drugim końcu dębowego stołu i zaczął wszamać
-Mam nadzieję, że będzie ci smakowało... kochanie. - Wymamrotała, a Daniel z pełną buzią zaczął delektować się smakiem potrawy, co rozśmieszyło Izabelę i w końcu sama zaczęła pochłaniać zawartość na talerzu.
Kilkanaście minut później, Izabela chciała pozbierać talerze, ale Daniel znowu przyciągnął ją do siebie. Gdy wtargnął na obszar ciążowego brzuszka, Izabela drgnęła i uciekła.
-Pójdę po wino! - Wytłumaczyła i sięgnęła po butelkę przez blat.
-Dobry pomysł. - Daniel wygodnie oparł się o oparcie i rozluźnił nogi pod stołem. Wyglądało na, to, że nie zauważył jej dziwnego zachowania. W głowie Izabeli się gotowało. Kompletnie nie przygotowała sobie mowy jak ma mu powiedzieć o dziecku.
-Proszę. - Włożyła mu do ręki napełniony kieliszek i chciała się wycofać, ale Daniel zdążył ją chwycić za rękę.
-Może wzniesiemy za coś toast? - Uśmiechnął się. Przez chwilę pomyślała, że się domyślił, ale, jednak późniejsze stany rzeczy rozwiały jej wątpliwości.
-Za wspólne życie. - Odparł.
-Za wspólne życie. - Powtórzyła i napiła się odrobinę.
Daniel cały wieczór rozśmieszał Izabelę i dawał jej przeróżne dowody miłości i składał nieprzyzwoite propozycje. Oboje, gdy zasnęli, byli upici winem, miłością i szczęściem.

Na drugim dzień Izka poszła do pracy i od samego rana nawijała Lenie o wydarzeniach z zeszłego dnia. Stały za kontuarem z biżuterią, a przed ich oczami rozciągała się szklana ściana z widokiem na cały hol Centrum Handlowego.
-Nie uwierzysz, normalnie. Zrobiłam wszystko, co robią w filmach... Kupiłam czerwone wino, zapaliłam świecie, przygotowałam spaghetti. Do tego puściłam czysto nastrojową muzykę i przyciemniłam światło. Wcześniej odwiedziłam najlepszy salon piękności w mieście. Zrobili mi manicure, pedicure, fryzurę; wydepilowali mi wszystkie części ciała! Nie omijając okolic bikini! Jakieś maseczki i inne pierdoły. W domu ubrałam seksowną sukienkę i obcasy... zjedliśmy kolacje, piliśmy wino. Było tak miło...
-I?
-Nie powiedziałam mu... - Schowała twarz w dłoniach.
-To jak się skończyło? - Zapytała Izabelę.
-Kochaliśmy się. - Odparła.
-Kochaliście? No, i nie powiedziałaś mu?!
-No, nie wiem. Nie było okazji... tak wyszło. On... - Gestykulowała.
-Oho, o wilku mowa. - Lena gestem głowy, wskazała hol. Daniel stał przed szybą, z rękami w kieszeniach i szeroko się uśmiechał. Izabela zgłupiała. Była strasznie zaskoczona jego wizytą, choć nie ukrywała, że cieszy ją jego wizyta. Czym prędzej, wydostała się za szklanej lady i wyszła do niego. Na przywitanie pocałowała go usta.
-Daniel,co, ty tutaj robisz? - Spytała go, obejmując się w pasie ze zatroskaną twarzą.
-Wiesz, myślałem o wczorajszym wieczorze... tak się postarałaś, że pomyślałem, że muszę się jakoś Tobie odwdzięczyć...
Izabela mogła się tylko domyślać, co Daniel ma na myśli.
-Przyjadę po Ciebie po pracy. - Odparł, na pożegnanie pocałował ją w czoło i pokierował się w kierunku wyjścia. "O, Boże, o, Boże, co on wymyślił?" - Mówiła sobie w myślach Izka, gdy wróciła do przyjaciółki. 
-I, co? - Zapytała Lena.
-Ma dla mnie jakąś niespodziankę. Przyjedzie po mnie. - Przysiadła na krześle i sprawdziła telefon. Pani doktor miała wysłać jej wyniki. 
"Wyniki przeciętne, Izabelo, więc proszę nie wystawiaj się na stres i wielki wysiłek. Dr. Dorota" - Brzmiała wiadomość od doktorki, którą przeczytała Lenie Izabela.
Czas w pracy minął jej bardzo szybko. Iza obawiała się spotkania ze swoim ukochanym, w dalszym ciągu nie wymyśliła sobie w głowie formułki. Wpadła na pomysł! Wiersz! Z szybkością karabina maszynowego wystukała hasło i znalazła wierszyk: "Pod moim sercem, inne bije serce, Nieznane, a jakże bliskie i jakże kochane, Pod moim sercem małe rączki dziecka, cichutko pukają do mojego serca, myślę sobie wtedy: może być wspanialej? Nosze w sobie życie które Bóg mi daje!" Jednak napięcie zbliżającego się czasu, nie pozwalało się jej go nauczyć. "Chyba pójdę na żywioł" - Pomyślała zrezygnowana, gdy wychodziła z Centrum Handlowego.
Stała przy ulicy, parę chwil, gdy on podjechał. Otworzył jej drzwi samochodu i mogła do niego wskoczyć. Pogoda była piękna. Słońce świeciło jak szalone, tak samo szalony był jego uśmiech. Uśmiechał się do niej ukradkiem, tajemniczo. Co on knuł? Izabela niczego się nie domyślała. W końcu dojechali.
-Jesteśmy. - Zakomunikował jej, a ona pełna zaciekawienia wysiadła z samochodu. Jednak nadal nic nie rozumiała. Z jednej strony widziała złote pole, a z drugiej widok zasłaniał jej zielony las. W pewnym momencie, od tyłu, Daniel zawiązał jej oczy chustką.
-Co, co, robisz?
-Nie bój się. To niespodzianka. - Chwycił ją czule za ręce, żeby mógł ją poprowadzić. Izabela ostrożnie kroczyła naprzód po drodze, po której ją prowadził. Z jednej strony chciało się jej śmiać, a z drugiej, kompletnie nie wiedziała czego może się spodziewać. Piknik? Jakieś magiczne miejsce? Zdała się na jego zamysł. Przeszli asfaltem przez ulice i znaleźli się po drugiej stronie lasu.
-Tadam!  - Wykrzyknął z ekscytacją i ściągnął jej opaskę z oczu. Izabela z uśmiechem spojrzała na widok przed oczami, ale po chwili zrozumiała, o co chodzi i uśmiech znikł z jej ust. 
Znajdowali się przed polem do lądowania dla spadochroniarzy. Jeden z samolocików właśnie odlatywał, a drugi lądował, a na niebie można było zauważyć kolorowe zbliżające się do ziemi punkciki.
-I jak? Zaskoczona? - Daniel chwycił Izkę za ręce i wyszczerzył zęby.
-Tak... ale ja...
-Nie tchórz. Przecież chciałaś to kiedyś zrobić. - Z uśmiechem pociągnął ją za sobą. 
-No, tak, ale to było dawno... - Wymamrotała. - Teraz boję się o dz...
-O co się boisz? - Zapytał. 
-O nic. - Uśmiechnęła się blado i po zmierzali razem do kasy. Najpierw obejrzeli film o niebezpieczeństwie, które może wystąpić, później podpisali dokument "za własną odpowiedzialność" i na końcu mężczyzna w wieku średnim przyodział ich w "kostiumy" i spadochrony spadochroniarzy. Gdy Izabela z Danielem kroczyła ściętą trawą w stronę białego stalowego ptaka, natychmiast poczuła potrzebę mu o tym powiedzenia. Nawet nie chodziło o nią, ale o dziecko. A jeśli je straci? Nie mogła do tego dopuścić. Niby były to pierwsze miesiące, ale pani doktor napisała wyraźnie "nie wystawiaj się na STRES" a jednak skok z trzystu metrów to nie taki mały wyczyn.
-Daniel, nie mogę tego zrobić. - Chwyciła go za ramię i chciała się wycofać.
-Izabela nie świruj. - Posłał jej ciepły uśmiech. - Będziemy skakać z profesjonalistami, nic nam nie grozi, będzie fajnie, zobaczysz. - Pogłaskał ją po zaróżowionym policzku.
-Nam nic nie grozi, ale mu tak. - Momentalnie położyła jego dłoń na swoim zaokrąglonym brzuszku. - Jestem w ciąży. - Jego dłoń drgnęła.
Teraz miał nastąpić przełom całej sytuacji. Mogła usłyszeć wszystko. W końcu nigdy nie rozmawiali ze sobą na temat dziecka. Izabela czekała na ten moment... Na moment w którym się dowie, czy zgrają się w parę rodziców, czy jednak wybierze inne wyjście. Inne wyjście, czyli ucieknie od odpowiedzialności. Wybór należał do niego. Iza zrozumiała to wszystko w ciągu kilku sekund. Przecież zatrzymywanie go przy sobie na siłę, było bezsensu i na nic. W końcu ich drogi by się i tak rozeszły. Oboje poszli by w dwie inne strony: ona na stół porodowy, później do czasów z najpiękniejszych, bo do czasów, gdy dziecko staję się częścią ciebie i chociaż jest takie malutkie i bezbronne jest twoim największym szczęściem i nadzieją; on w kierunku czegoś, co uważa za stosowne w tej sytuacji. Może wyjechałby gdzieś na jakiś czas, żeby pomyśleć, a może odwiedziłby, czynne miejsce w życiu każdego mężczyzny, czyli bar. Jednak wybór należał do Daniela. 
-Jesteś w ciąży? - Zapytał, jakby chciał się upewnić, co właśnie usłyszał. Odwrócił się na moment w kierunku samolotu gotowego odlecieć, a Izabela posmutniała. W jednej chwili Daniel zaczął podskakiwać, jakby się dowiedział, że wygrał na loterii; gwizdał i wydawał z siebie krzyki wielkiej cholernej radości. Instruktorzy zaczęli się doglądać za zaistniałą sytuacją. 
-Na prawdę? Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Uśmiechnął się. 
-Bałam się, że go nie zechcesz...
Znowu to samo. Zaczął podskakiwać pod niebo i krzyczeć ze szczęścia. 
-Ty to jesteś jednak szalony. - Podsumowała go Izabela.

-Szalona to jesteś ty, ja nie chciałbym naszego dziecka? Musiałbym być totalnym frajerem. - Zachichotał, a Izabela z wyrazu radości rzuciła mu się na szyję. Daniel zaczął się kręcić wokół osi, a wiatr niósł ich śmiech.





Mam nadzieję, że się podobało :) Było by miło, gdybyście zasygnalizowali w komentarzach, czy chcielibyście kiedyś, żebym wróciła do losów Izabeli i Daniela.  Do zobaczenia - Bunko.



6 komentarzy:

  1. Opowiadanie - mimo że jedno partowe i tak jak zwykle świetne ^^ Uwielbiam sposób w jaki piszesz i wszystko opisujesz no i oczywiście same historie, które rodzą się gdzieś tam w Twojej głowie ;)
    Dalsza część historii Daniela i Izabeli? Czemu nie! Ja jestem jak najbardziej ZA :)

    + Historia świetna, a na koniec czytania patrzę, a tam Jensen *.* Takie deserki po daniu głównym proszę zawsze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) :* mam już zaczęte następne krótkie opowiadanie, ale nie wiem kiedy je skończę :)

      Usuń
  2. Cześć ;)
    Cieszę się, że przedstawiłaś świat takim prostym, zwyczajnym, na dodatek użyłaś polskich imion i nie przekombinowałaś - to pochwały w skrócie, a teraz będzie o fabule.
    Bohaterka wydała mi się być niezbyt mądra i to nie przez to, że ukończyła jedynie handlówkę, ale przez jej zachowanie, od podjarania się tym, że zrobiła wszystko jak w filmie, po przez niepowiedzenie o ciąży tak niemal od razu i jeszcze kłamanie, że nie było okazji, aż do upicia się pomimo swojego stanu.
    Nie wiem oczywiście, w którym bohaterka była miesiącu, ale wszystko wskazuje na to, że były to początki błogosławionego stanu. Jako matka wiem, że w pierwszych tygodniach nie należy nie tylko stresować maleństwa i siebie, ale także nie powinno się nawet kochać z partnerem, bo można doprowadzić do poronienia. Co do picia, to jestem na tyle liberalna, że odrobiny bym się nie czepiła, a więc opróżnienie połowy kieliszka wina do kolacji, czy wypicie niskoprocentowego piwa w małych ilościach uznałabym za coś normalnego, choć wielu by się ze mną kłóciło. Natomiast upicie się uważam za karygodne.
    Sam Daniel nie wzbudził mojej sympatii choć z wieści o maluszku się ucieszył. Tak naprawdę nie wiem sama dlaczego go nie polubiłam. Wydał mi się taki papierosy, bez wad, a przy tym też śliski, bo jak ktoś nie ma wad, to ma ich multum tylko dobrze je skrywa (to mi pokazało życie). Natomiast jeśli chodzi o twoje opowiadanie, to kluczowym powodem, przez który Daniela nie lubiłam był fakt iż jego dziewczyna mu nie ufała, nie była go pewna, obawiała się, że zostanie sama, a takich obaw chyba nie powinno się mieć w stosunku do mężczyzny, z którym dzieli się życie, mieszkanie, łóżko.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, gdybyś miała ochotę. Linki i opisy do moich opowiadań pozostawiłam w spamowniku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoją opinię :) W wolnej chwili postaram się do Ciebie zajrzeć!

      Usuń
  3. Wreszcie do ciebie zajrzałam!
    Powiem ci, że mnie zaskoczyłaś. I to bardzo pozytywnie! Daniel jest świetny - każda na takiego zasługuje ;)
    Wkradło się kilka literówek, ale to pewnie przez klawiaturę (którą oczywiście wszyscy bardzo kochamy ;).
    Lecę czytać dalej i pozdrawiam ;)
    BookGirl
    http://konieckropka-bookgirl.blogspot.com/
    http://stay-with-me-if-you-remember.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) w wolnej chwili postaram się zajrzeć do Ciebi
      Pozdrawiam

      Usuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy.

*

© grabarz from WS | XX.