FRAGMENT ROZDZIAŁU 5 - "PAMIĘTNIK JACKIE"


Krótki opis - streszczenie
Śpiesz się kochać bohaterów, bo autorzy ich tak szybko wykańczają...
Czy chcesz wejść w jej historię? W ich? Faktycznie trzeba by było napisać ich historie... Każdy z nich wniósł coś w jej życie, czegoś ją nauczył, kochać albo cholernie nienawidzić...
Każdy ma z nią osobną historię, ale można napisać, że jest to jedna historia, bo ona jest jedyną kobietą, nie licząc epizodów związanych z lafiryndami, które nie wiadomo kto zaprosił do tej historii.
Wszystko zaczyna się od facetów i wszystko się na nich kończy, jednak koniec to koniec, a nie "sfera przyjaźni". Może i zrobi dla ciebie wszystko, ale wiedz, że drugi raz amor go nie trafi, a wiadomo facet to świnia i każdą chwilę słabości wykorzysta...
Czy facet może dać prawdziwe szczęście? Niech odpowiedzią będą życiowe doświadczenia Candy.


Fragment.

Musiałam wziąć się w garść. Co z tego, że przypominałam kupkę prochu, którą trzeba zbierać szufelką. Rozpadłam się na kawałki. Nie widziałam innego wyjścia niż ucieczka.

Musiałam wyjechać jak najdalej, gdzie pieprz rośnie, bo czułam, że mnie to przerasta. Nie potrafiłam już racjonalnie myśleć. Zgiełk miasta mnie rozpraszał na jeszcze mniejsze cząsteczki.

Jednego dnia spakowałam wszystkie swoje najpotrzebniejsze rzeczy, wymeldowałam się z hotelu i zostawiłam list ojcu, gdzie mnie może znaleźć (nie wiem po jakiego grzyba, bo byłam pewna, że mnie nie potrzebuje). W tym samym dniu dowiedziałam się również, że Patrick się ożenił. Był to dla mnie szok, jednak w głębi duszy odczuwałam radość – choć jednej osobie się powodzi w życiu miłosnym… Bez zastanowienie wybrałam jego stary numer, nie byłam nawet pewna, czy nadal go używa.

-Słucham? – odebrał damski głos.

W pierwszej chwili chciałam rzucić słuchawkę na widełki. Nie będę rozmawiać z jego żoną! Ale po kilkudziesięciu sekundach, pomyślałam: dlaczego nie?

-Najlepsze życzenia na nowej drodze życia… Winszuję! – Pożyczyłam i pogratulowałam jak automat, który lada moment się wyłączy i trzeba będzie wrzucić kolejnego centa.

Słyszałam, że komunikuje się z kimś. Na pewno mówiła swojemu mężowi, a mojemu ex, że nie wie kto dzwoni. Do jej narządu słuchu doszedł podźwięk muzyki weselnej i wesołe rozmowy.

-Dziękujemy. A z kim mam przyjemność? – spytał ten sam damski głos.

Wyobrażałam sobie jej wygląd. Czy jest podobna do mnie? A może stanowi totalne przeciwieństwo? Czy ma jasne włosy, tak jak ja? Czy jej figura choć trochę przypomina moją? Ich dłonie i usta pasują do siebie? Tak, bo ona nie jest mną. Jakby było inaczej, wzięli by rozwód. Nie odpowiedziałam, wsłuchiwałam się w jej oddech.

-Halo? Kto mówi? – usłyszałam niespodziewanie szybszy oddech i męski dobrze znany mi głos, który szeptał mi kiedyś rano: dzień dobry, cukierku.

Natychmiast zakończyłam połączenie. Co ja sobie wyobrażałam?! To, że moje życie było do chrzanu nie oznaczało, że musiałam je niszczyć komuś innemu. Lepiej będzie jak nie będzie wiedział, że to ja dzwoniłam. – pomyślałam zatrzaskując za sobą drzwi.

W holu natknęłam się na upierdliwych dziennikarzy. Zadawali pytania z szybkością karabinu maszynowego. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Pytali mnie dosłownie o wszystko. Nawet o to, czy wiem, że Anthony jest gejem, co było totalnym absurdem. Moje uszy puchły. Na szczęście szybko przeszłam przez hol i pokonałam ścianę wścibskiej chmary. Prezentowałam się nienagannie. Cytrynowy płaszczyk leżał idealnie na moim niedożywionym ciele. Moje kościste kolana i chwiejny krok w niebotycznie wysokich szpilkach rzucały się w oczy. Na szczęście obsługa hotelowa dała się we znaki i zaczęli wypraszać natrętnych gości.
Po trzystu sekundach byłam już wieziona bezpiecznym środkiem transportu w odległe miejsce. Nie zdradzę nazwy wsi, do której zostałam wywieziona. Niech to zostanie moją tajemnicą. Tam, w końcu mogłam odetchnąć pełną piersią i zastanowić się nad swoim życiem, którego kierownica wypadła mi z rąk.

-Czego ty, właściwie chcesz, Candy? – zadawałam sobie pytanie, spacerując wśród drzew, pól, sadów.

Całymi dniami byłam nieobecna. I w dosłownym znaczeniu i nie. Nie można było mnie spotkać w domostwie państwa Catness. A mój stan psychiczny pozostawiał wiele do życzenia. Zwolniłam swojego psychoterapeutę, pisałam już o tym? Kanalia tylko żerował na moich pieniądzach, a nic mi nie pomagał. Może dlatego, że był płci męskiej? Nie wiem, być może. Zatrudniłam gosposie, która mi gotowała i sprzątała. Podobno była świetną kucharką, jednak nie miałam apetytu i jedynie, co jadałam to suchy chleb. Prawie jak mewa, ale nie potrafiłam wzbić się w powietrze i zniknąć pośród chmur tak jak one.

Ktoś zapukał, po czym zajrzał przez uchylone drzwi.

-Przepraszam… czy przygotować stół do obiadu w jadalni czy na werandzie? – Molly moja pokojówka, wyglądała na swój czterdziestokilkuletni wiek. Ziemista karnacja, duże brązowe oczy i czarne włosy związane w warkocz. Dłonie miała zniszczone i spracowane. Biła od niej dobra energia. Od razu ją polubiłam.

-Na werandzie. Nie będę jeść, ale nałóż sobie. Dziękuję. – elokwentnie odpowiedziałam i odwróciłam się do okna, w które patrzyłam zanim się pojawiła.

-Przepraszam, że się wtrącam, ale powinna pani coś zjeść. Wygląda pani na nieszczęśliwą.

Bingo. Trafiła w sedno. Byłam jak kupa nieszczęścia. Ale mogła mi tego nie przypominać. Znałam ten widok z luster. Byłam jej jednak wdzięczna. Zwróciła na mnie uwagę, zainteresowała się moim kiepskim stanem. Wzięłam ją za rękę i razem podążyłyśmy do kuchni, żeby przygotować coś do jedzenia. Tego dnia zjadłam cały przygotowany posiłek. Ostatnim razem było to parę miesięcy temu.

Zauważyłam u siebie znaczny spadek wagi, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Kości wystawały mi spod skóry. Czasami uderzałam się w nie rękami.

Przestała podobać mi się moja twarz, niegdyś najpiękniejsza, niegdyś na wszystkich okładkach czasopism plotkarskich i modowych. Coś we mnie pękło. Ile ta katorga miała jeszcze trwać?! Chciałam wyjść ze swojej głowy i ogłosić całemu światu o swoich uczuciach.

Postanowiłam wprowadzić drastyczne zmiany.

Zaplanowałam sobie plan powrotu na szczyt.

Molly obcięła moje lśniące, złote loki. Zaczęłam ćwiczyć śpiew. Zatrudniłam nauczycielkę, która przychodziła codziennie. Okazało się, że mam świetny głos do śpiewania w chórze. Odkurzyłam również fortepian, na którym planowałam zagrać, na uroczystości swoich dwudziestych piątych urodzin.

Mijały tygodnie. Wracałam do stanu przed umarcia. Śpiew wychodził mi coraz lepiej i klawisze przestały mi się mylić.

Pewnego dnia wracając ze spaceru, zauważyłam nieznajomą postać na koniu, która sterczała przed moim domem. Był to średniowysoki mężczyzna, o ciemnej karnacji i włosach czarnych jak ziemia.


Kowboj, pomyślałam machinalnie... 


                                                      ---------------------------------------

Cześć! Chciałam trochę odkurzyć tego bloga, dlatego przysyłam fragment rozdziału z opowiadania "Pamiętnik Jackie" (moze znacie je pod tytułem: Poznaj facetów jej życia") To tylko fragment, resztę rozdziałów można było kiedyś przeczytać na blogu http://poznaj-facetow-mojego-zycia.blogspot.com/ który usunęłam. Jeśli będzie trzeba dodam kolejne fragmenty.
Do zobaczenia! 
Bunko ♥

5 komentarzy:

  1. Byłoby fajnie, jakbyś dodała poprzednie i kolejne fragmenty (nie mogę znaleźć tych poprzednich, więc podejrzewam, że ich nie zamieściłaś). Bardzo fajnie czytało mi się ten pamiętnik. Nawet nie zauważyłam, kiedy nastał koniec fragmentu i poczułam niedosyt. Z chęcią przeczytałabym dalszą część ;)
    No i ciekawi mnie ten kowboj na koniu, bo zupełnie nie wiem kto to jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się albo przywrócić na nowo bloga, albo dodam pozostałe części na jedno-party :). Dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  2. Oj, Bunko, Bunko!
    Zachwalanie Cię i wynoszenie Cię ponad wszystkich blogowo-internetowych autorów z moich ust nie ma już po prostu sensu, bo a) wiesz już dokładnie wszystko co o Tobie sądzę (a w sumie może raczej marną cząstkę tego, co umiem zdefiniować słowami, z tym co dzieje się w mojej głowie, gdy czytam Twoje opowiadania) i b) obie pewnie nie mamy czasu - ja na pisanie tego, a Ty na czytanie :D

    Niemniej bardzo bardzo bardzo tęsknię za moim wchodzeniem na Twoje blogi dzień w dzień po parę razy sprawdzając czy czegoś nie napisałaś, więc może zrób światu tę przysługę i zacznij coś nowego? :3 Obiecuję, że będę czytała!

    Pozdrawiam cieplutko!
    Seramo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc reasumując - fragment "Pamiętnika Jackie" - cudo ♥

      Usuń
    2. Dziękuję, jesteś moją motywacją ♥ Mam dużo pracy, zaczęłam pisać wiele opowiadań, z których nie mogę wyjść, dlatego wolałabym je najpierw skończyć, a potem ewentualnie je opoblikować :)

      Usuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy.

*

© grabarz from WS | XX.