FRAGMENT ROZDZIAŁU 2 - "Umysłowi terroryści"


Krótki opis - streszczenie
W każdym z nas siedzi umysłowy terrorysta. Oni są ich najlepszymi przykładami. Jest ich pięciu. Czterech mężczyzn i jedna kobieta. Pracują dla pewnej warszawskiej firmy. Ich wielkie ego prawie nie mieści się w ich drogich samochodach. Myślą tylko o sobie - są panami życia i śmierci. Natasza - kobieta biznesu o gołębim sercu, pewnego dnia nie wytrzymuje i wyłamuje się z tego schematu. Daje podwyżkę pracownikowi bez zgody reszty współwłaścicieli firmy. Od tej decyzji sytuacja w firmie się komplikuje.
  



Fragment rozdziału 2.

(...)
-Cześć wam.  – nie zamierzała tego przeciągać. Postanowiła, że natychmiast wyłoży kawę na ławę. Im szybciej zacznie, tym szybciej ten koszmar się skończy.
-Co się takiego ważnego stało, że nas tutaj ściągnęłaś? – odezwał się jeden z nich – Miłosz. Blondyn z niebieskimi oczami i kwadratową szczęką, jak superman. Ostatnio chyba on najbardziej działał jej na nerwy. Pan idealny bez dwóch zdań. Zawsze musiał mieć racje. Zawsze musiał być najmądrzejszy, zawsze wiedział lepiej i tak dalej. Pieprzone zawsze.
-No no, niech to będzie naprawdę coś ważnego. – dodał Bartłomiej – najstarszy spośród wszystkich zgromadzonych. Młody tatuś, który nie umiał sobie poradzić z uzależnieniami od używek. Z wyglądu przypominał aktora. Jego twarz okalał ciemny zarost, a na świat patrzył brązowymi oczami.
-Miłe przywitanie, nie ma co. – mruknęła i niezauważalnie wzruszyła ramionami. Gdy przemierzała salę w swoich niebotycznie wysokich szpilkach, mężczyźni zaczęli rozmawiać na jakiś zupełnie inny temat. Czy to o piłce nożnej czy polityce. Zaczynała swój temat kilka razy, ale nie zwracali na nią uwagi. W końcu straciła nad sobą kontrolę.
-Dobra, dość! – podniosła głos i uderzyła o blat stołu otwartymi dłońmi. – posłuchajcie mnie w końcu, moi kochani. – ostatnie słowa wymówiła tak ironicznie, że musieliby być naprawdę głupcy, by tego nie spostrzec.
-Kochani...? Myślałem, że dałaś nam kosza. – w końcu musiał się też odezwać, siedzący na końcu – cudowny Alex. Najbardziej niepokorny ze wszystkich i posiadający najdłuższą listę podbojów miłosnych. Chodzący bóg romansów. Jego zielonkawo-niebieskie tęczówki świdrowały ją na każdym kroku. Nawet teraz. Spoglądał na nią, miał przy tym przechyloną głowę i zagryzał dolną wargę. Mimo wszystko był niezwykle atrakcyjny.
-Nie, bo tylko tobie. -  odgryzła się oschle i wtedy część z nich zachichotała basowo. - możemy zacząć? Kuba, proszę. Chociaż ty bądź po mojej stronie... Powiedź im coś.
W Jakubie zawsze starała się znaleźć swojego sojusznika. Był najmniej zarozumiały i neutralny na prawie każdym gruncie.
-Dobra chłopaki. Nie wiem jak wy, ale ja wolałbym zaraz – spojrzał na swój drogi szwajcarski zegarek – wracać do domu, a nie pociskać pierdoły, tak jak niektórzy tutaj lubią, więc moglibyście chociaż na chwilę się skupić.
Natasza posłała Kubie wdzięczne spojrzenie. Jego okrągłą twarz, okalały jasne włosy, prostokątne okulary, a głowę z resztą ciała łączył byczy kark.
Już za moment Alex i reszta męskiego towarzystwa przybrała poważne pozycje siedzące.
-No, możesz zaczynać. – zagadnął Alex, krzyżując ręce na piersi. – Moja kochana.  – wyszczerzył się w uśmiechu. Kobieta spiorunowała go wzrokiem, ale na dłuższą metę nie zamierzała się nim przejmować. Był palantem tak czy inaczej.
Natasza stanęła w takim miejscu, żeby każdy z czterech mężczyzn dobrze ją widział. Jednak wybrała taki obszar w którym nieco chowała się za Kubę, by Alex nie dosięgał jej wzrokiem i nie mógł wypalać jej dziur na twarzy.
Jednakże teraz była w centrum uwagi i bez problemu każdy z jej współpracowników mógł podziwiać jej zgrabne nogi subtelnie wsunięte w cieliste rajstopy...
-Był u mnie wczoraj pewny pracownik. – zaczęła. - wystąpił z nietypową prośbą. Mianowicie poprosił o podwyżkę.
-Przecież odpowiedź jest prosta. – odezwał się arogancko Miłosz.
-Nasza firma nie daje podwyżek jak dobrze pamiętam. – dołączył się elokwentny Bartek. – chyba, że chodzi o pracownika roku czy coś w tym stylu... – rozłożył ręce w geście bezradności.
-…jednak pracownik roku nie był wybierany od… od… nawet nie pamiętam…
-To i tak bez znaczenia, bo jak już wcześniej wspomniałem: odpowiedź jest prosta i krótka: nie. – znów odezwał się Miłosz, ekspert do spraw wszelakich.
 -Myślisz, że stać nas na jakieś podwyżki? Firma nie jest teraz w dobrej sytuacji, więc takie podwyżki nie wchodzą w grę… - odezwał się Kuba.
-Zgadzam się. – dodał Miłosz.
-O, to ciekawe co mówisz, bo pracuję tutaj tak długo jak wy i nie zauważyłam żadnych niepokojących spadków.
-To nie ma nic do rzeczy. – dodał swoje trzy grosze Alex.
-Co mu powiedziałaś, gdy cię o nią poprosił? – spytał Bartek, kierując swoje brązowe spojrzenie w kierunku kobiecej twarzy.
-Oczywiście odmówiłaś. – włączył się zuchwale Miłosz.
-A może pozwolisz, abym sama odpowiedziała? Na początku oczywiście, podkreśliłam, że jest to niemożliwe. Jednak wysłuchałam go do końca. I…  - zawiesiła głos na kilka sekund – postanowiłam, że należy mu się ta podwyższona pensja. Przejrzałam jego teczkę. – dopiero teraz spojrzenia wszystkich w sali skierowały się na aktówkę, którą trzymała w ręku od samego początku.
-On naprawdę jest w ciężkiej sytuacji… - próbowała jakoś ich przekonać. Nagle rzuciła teczkę na blat stołu, żeby mogli sobie przejrzeć jego dokumenty. Ale było pewne, że nie będą się do tego kwapić.
-Ma piątkę dzieci, małe mieszkanie, dwa miesiące temu zmarła mu żona…
-Ale Nataszo, co nas to obchodzi? – odezwał się Bartek. – on u nas tylko pracuje. A jeśli chce zarabiać więcej to niech zmieni prace. Proste.
Miłosz i reszta kolegów go poparło kiwaniem głową.
-Ale on ma już prawie pięćdziesiątkę…
-Piątka dzieci? Woah, to nic dziwnego, że kobieta się wykończyła. – przelotnie dodał Alex. Po sali poniósł się gromki śmiech. Tylko Nataszy wydał się ten żart za niesmaczny.
-Jesteście okropni.
-Tak jak ty, gdy mi odmówiłaś. – ciągnął dalej swoją gierkę Alex.
-Bo jak uderzyłeś do mnie z takim prymitywnym tekstem… - odpowiedziała i przewróciła oczami.
-Jak on brzmiał?  - za chwile zapytali w chórze Bartek i Kuba.  Alex machnął na to ręką. Pewnie samemu mu było wstyd, że taki pies na baby, skorzystał z takiego taniego podrywu.
-„Bzykasz się, czy trzeba z tobą najpierw chodzić”. – kobieta zaczęła naśladować ton głosu Alexa, teatralnie przy tym poprawiając włosy, tak jak rzekomo to robi sam Alex.
Wszyscy roześmiali się jak z dobrego dowcipu, bo Nataszy wyszło to tak genialnie, jakby naprawdę widzieli swojego kolegę. Alex również się śmiał, bo przecież nie będzie się przejmować złośliwościami jakiejś tam panny.
Jednak tą panną nie była byle jaka dziewczyna. Była nią Natasza, którą polubił od samego początku. Być może źle zaczął znajomość, ale nie miał złych intencji. W końcu wiedział kim są jej rodzice. Wszyscy wiedzieli – jej ojciec Sokół Janusz był politykiem, a matka - Wilczewska Dorota, aktorką wielkiego formatu, i dodatkowo oboje byli ulubieńcami prezydenta. Wolał nie mieć z nimi kłopotów.

-To jak chłopaki? Możemy głosować? Zatem kto jest za?  - spytała Natasza i dumnie podniosła prawą rękę.
-Kto jest przeciw? – spytał Bartek za kilka sekund i podniósł rękę. Po czym poparli go wszyscy, jak leci: Miłosz, Kuba i w końcu też Alex, który posłał Nataszy uśmiech pomieszany z przeprosinami i drwiną.
-Od zawsze wiedziałam, że faceci to świnie. Ale o męskiej solidarności nigdy nie słyszałam. – skomentowała wynik głosowania.
-To chyba nigdy nie miałaś faceta.
-A ty prawdziwej kobiety.
-A ty jesteś prawdziwa?
-W przeciwieństwie do twoich koleżanek… - przekomarzała się z Alexem.
-Moglibyście tak cały dzień, prawda? – spytał, przewracając oczami Miłosz i szykując się do wyjścia.

-Jeśli pozwolicie, to ja się już oddalę. – odezwał się za chwilę Kuba i gdy był już w korytarzu, zawołał „cześć’ na pożegnanie.
(...)




Z dedykacją dla M.S.



4 komentarze:

  1. Bardzo dobrze napisane , czyta się bardzo miło można powiedzieć że wciąga

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam cię bardzo za moją opinię, ale akurat tego opowiadania się nie da czytać. Tu są same dialogi i dużo postaci, które nie zostały w żaden sposób wprowadzone, tylko nagle zaczęły się pojawiać i mi mieszać. Doszło do tego, że ja już nie wiedziałam kto jest kim. Było za szybko i byle jak, i chyba winę za to ponosi fakt, że jest to fragment, gdyby opowiadanie było w całości czytałoby mi się je zapewne zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to zajawka na dłuższe opowiadanie, dlatego opublikowany jest tylko fragment. Nie zgadzam się z Twoja opinia, ale ja szanuje.

      Usuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy.

*

© grabarz from WS | XX.